Komentarze (0)
Miua
Witajcie moi drodzy.
Dzisiaj,po dość długim czasie, chciałam się z Wami podzielić moimi wrażeniami z wyjścia na spacer. Tata z Kapim już jakiś czas kupili mi szeleczki z smycz. Na początku nie wiedziałam co to i do czego służy.... No OK,założyli mi w domu szeleczki a raczej próbowali bo się broniłam.... Po co to i na co to komu ??
Jednak im częściej zabierali mnie na rekach za drzwi-na klatkę i na balkon tym bardziej mnie ciągnęło no zewnątrz,do świata.... I pozwoliłam sobie założyć szeleczki i smycz i wyjść na dwór.
Moje pierwsze wrażenie?? WOW.... mega normalnie.... Pamiętam podwórko moje jak byłam małym kociakiem ale to nie to samo.... Trawy więcej i błotka mniej..... Oj było gdzie chodzić,co zwiedzać i co obwąchiwać normalnie super było.
Ale to nie wszystko. Po jakimś czasie wyszliśmy na spacerek.... Taki trochę dalszy. Tata z mama mówili, że coś koło półtorej kilometra-to teraz wiem czemu mnie łapki tak bolały i padłam na klatce.
Ale na tym spacerku było dziwnie. Bałam się aut które nas mijały zazwyczaj z warkotem i wtedy tata lub Kapi brali mnie na ręce. Jednak nie na długo i później szłam już sama. Ale najgorszy hałas i najbardziej się bałam gdy doszliśmy do końca ulicy. Ruch był straszny szczególnie tych hałasujących aut a niektóre były naprawdę duże. Rodzinka kupiła lody, tata dał mi trochę... Nawet dobre były i ruszyliśmy w drogę powrotną do domku.
Obwąchałam po drodze jeszcze kilka katów, a z jednego miejsca to nie chciałam nawet iść-tak ładnie i smacznie rybkami pachniało.... Ale cóż,trza było ruszyć ten mój ładny ogonek i wracać.
Po powrocie do domu padłam.
Zanim zasnęłam to zastanawiałam się czemu ludzie którzy nas mijali tak dziwnie i z uśmieszkiem się na nas patrzyli?? Co,kota na spacerze nie widzieli czy co?? A w czym koteł od piesła gorszy,he?? No w niczym właśnie, mało tego, koteł lepszy. A widzieliście pieseła co na myszy poluje?? No właśnie-ja też nie.
Do następnego
Miiiaiaaaaaaauuuuuuu
Bombka