Komentarze (0)
Witajcie moi drodzy. Znowu mnie długo nie było,ale i nic takiego się nie działo a i wiecie już, ze ciężko mi pisać kocimi łapkami na klawiaturze. Swoja drogą to człowieki powinni wymyślić jakiegoś tłumacza z kociego języka na ludzki i od razu by na kompie się pisało...
Ostatnie dni nie były dla mnie miłe.... ale od początku...
Jakiś czas temu tata coś wspominał że do weta trzeba ze mną pojechać i trochę się nawet cieszyłam bo przecież dobrze mi tu i krzywdy nie mam. Nawet dałam się zaprowadzić do auta bez problemu a i podróż była ciekawa i miła ale szybka niestety. Kiedy dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do pomieszczenia to był i jakiś człowiek, drugi koteł ale w klatce... W ogóle pokój jakiś taki dziwny,na biało cały i jakieś łóżko było po środku i... w ogóle dziwnie. Pachniało bólem,strachem, przerażeniem, trochę śmiercią... Ale też i ukojeniem.... Dziwne miejsce....A ten człowiek to pewnie ten wet...
No tata zaraz poszedł po rozmowie z tym człowiekiem a został ze mną Kapi. Super, bo skoro jest Kapi to nic złego mi się raczej nie stanie. Ale zaraz zaraz... Ała .... Co robisz zły człowieku..... No mnie kolnął czymś.....Ała.....
Ajć, jak boli mnie brzuszek.... Kurcze i świat wiruje dookoła.... co się stało?? Gdzie ja jestem?? i czemu oczu nie mogę zamknąć?? Ale zaraz.... to nasze mieszkanko. O,jest i tata i Kapi,no to jestem w domu. Tylko co się ze mną dzieje?? Na łapkach nie mogę stanąć....
Chyba się dzisiaj nigdzie nie za bardzo nie ruszam. Kapi położył mnie do kojca...... spaaaaać.... i zatrzymajcie ten wirujący świat bo oszaleję.....
Do następnego
Miiiaiaaaaaaauuuuuuu
Bombka